środa, 3 lutego 2016

Prolog

***Hermiona***
Ponownie wkroczyłam w świat magii. Został niecały tydzień do rozpoczęcia mojego ostatniego roku w Hogwarcie. Z jednej strony byłam bardzo podekscytowana, że po zdaniu owutemów wkroczę w dorosłość, ale z drugiej byłam smutna, ponieważ wiedziałam, że to już mój ostatni rok w Hogwarcie.
Był słoneczny, upalny dzień. Właśnie zmierzałam na ulicę Pokątną, by kupić wszystkie niezbędne rzeczy. Musiałam porządnie przygotować się na siódmy rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Dziurawy Kocioł wyglądał tak samo jak zawsze.
- Witaj Hermiono! - zawołał z entuzjazmem Tom. - Może masz na coś ochotę?
- Teraz wybieram się na Pokątną - wytłumaczyłam. - Może później wpadnę.
Pożegnałam się z barmanem i ruszyłam na zakupy. Na Pokątnej wciąż nie było tak samo. Niektóre sklepy nadal były pozabijane deskami, choć Voldemort już dawno się ulotnił. Niektórzy śmierciożercy jeszcze byli na wolności, ale atmosfera była bardzo spokojna. Wpierw ruszyłam do Gringotta. Po jakimś czasie, gdy moje kieszenie były już zapełnione różnorodnymi monetami, wybrałam się do księgarnii Esy i Floresy.
Kolejno skreślałam książki z listy, gdy nagle ktoś się pojawił.
- Pomóc ci, Granger? - zapytał z nutką ironii w głosię nie kto inny jak Draco Malfoy.
- Odczep się, Malfoy. - wyminęłam go, nawet na niego nie patrząc.
- A gdzie twoje wesołe grono przyjaciół? Nie mieli czasu dla zwykłej szlamy? - zadał kolejne pytanie. Wyczułam w jego głosie tłumiony śmiech.
- Mogłabym zapytać o to samo. Nie widzę nigdzie twoich strażników. Gdzie Crabbe i Goyle?
Malfoy popatrzył na mnie, jakby zobaczył dementora i odszedł bez słowa. Nie zrozumiałam do końca co się stało. Malfoy tak po prostu odchodzi? To do niego nie podobne. Zastanawiało mnie również, dlaczego jego obrońców nie było z nim. Zawsze mu wszędzie towarzyszyli. Z zamyślenia wyrwał mnie czarodziej, który chciał mi pomóc w znajdowaniu artykułów szkolnych.
Parę minut później, wychodząc z księgarnii, zapomniałam już o dziwnym incydencie. Żwawo ruszyłam do Dziurawego Kotła, a później teleportowałam się z Londynu do domu.

***Draco***
Wyszedłem z księgarnii wściekły, a zarazem smutny. Nienawidziłem tej szlamy, ale tym razem chyba miała rację. Byłem samotny. Moi jedyni przyjaciele mnie zostawili.
Ale przecież tak diabelsko przystojny i sławny ktoś jak ja szybko znajdzie sobie innych. Nie potrzebuję do tego niczyjej pomocy. Kupiłem jeszcze nową szatę do Hogwartu i w trochę lepszym humorze ruszyłem do domu.

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział! Zapowiada się ciekawie:) czekam na kolejne i weny życzę! :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się ciekawie ;) Z niecierpliwością czekam na 1 rozdział :*

    OdpowiedzUsuń