sobota, 27 lutego 2016

3. Wybawiciel

***Draco***

Obudziły mnie promienie słońca powoli zalewające mój pokój. Przeciągnąłem się leniwie, odrzuciłem kołdrę na bok i wstałem z łóżka. Rozejrzałem się po moim nowym pokoju. Ściany miały kolory na przemian szmaragdowy i srebrny. W kącie miałem własne biurko, a pod oknem ogromne łóżko. Czego chcieć więcej? Jedynym minusem tego wszystkiego było to, że muszę dzielić dormitorium z tą szla... to znaczy z Granger. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że od góra dwóch minut wpatruję się tępym wzrokiem w obraz wiszący nad biurkiem. Przedstawiał jakiegoś dorosłego mężczyznę walczącego z jakimś stworzeniem. Ruszyłem w stronę szafy, w której znajdowały się już wszystkie moje ubrania. Po paru minutach byłem już gotowy. Wyszedłem z mojego pokoju i udałem się na śniadanie do Wielkiej Sali.
Gdy podszedłem do stołu Ślizgonów, Zabini już tam siedział.
- Czołem, Diable. - przywitałem się z przyjacielem i usiadłem przy stole.
- Czołem, Smoku.
Nie minęła chwila, a obok mnie pojawiła się Parkinson. Zaczęła mnie wypytywać o wakacje oraz opowiadać o własnych. Zacząłem rozglądać się po sali. Mój wzrok zatrzymał się przy stole Gryfonów. Nie wiedziałem, czy Granger przyszła na śniadanie. Po chwili zauważyłem ją czytającą jakąś książkę. Przecież jeszcze zajęcia się nie rozpoczęły. Zaraz... Czemu ja w ogóle o niej myślę? Z zamyślenia wyrwała mnie Parkinson.
- Draco! Czy Ty mnie w ogóle słuchasz?! - zapytała oburzonym tonem.
- Nie. - odpowiedziałem i nie patrząc na zdziwioną minę Pansy wstałem od stołu i ruszyłem na pierwsze zajęcia.

***Hermiona***

- Ron! Zachowujesz się jak dziecko! - krzyknęłam, po czym parę osób zerknęło w naszą stronę. Ron ciągle zabierał mi książkę do Transmutacji. - Muszę się przygotować do zajęć. - powiedziałam już trochę ciszej.
- Daj spokój, Hermiono. Mamy pierwszy dzień nauki, a Ty już siedzisz w książkach.
- Wolałem, gdy wy dwoje byliście pokłóceni. - odezwał się Harry i wrócił do czytania Proroka Codziennego. Spojrzałam na niego wzrokiem bazyliszka, po czym wyrwałam mu z rąk gazetę. - Hej! I tak nie znajdziesz tam nic ciekawego.
I rzeczywiście w Proroku nie było nic szczególnego. Od bitwy nic się nie dzieje. Na wolności są jeszcze śmierciożercy, którzy zdążyli uciec, ale ministerstwo nie zawraca sobie nimi głowy. Wróciłam do powtórzenia z Transmutacji. Nagle podskoczyłam z miejsca jak oparzona.
- Prawie bym zapomniała, że muszę jeszcze iść do biblioteki przed zajęciami!
Pobiegłam w stronę wyjścia nie odwracając się za siebie. Doskonale wiedziałam, jak teraz wyglądają Harry i Ron. Byłam już w połowie drogi, gdy usłyszałam dziwny odgłos. Nie mogłam rozpoznać tego dźwięku. Rozejrzałam się po ciemnym korytarzu, ale nic nie zauważyłam. Stwierdziłam, że się przesłyszałam. Zrobiłam zaledwie parę kroków, gdy znów to usłyszałam. Odwróciłam się gwałtownie za siebie, gdy nagle coś mnie zaatakowało od tyłu. Poczułam ostre pazury wpijające mi się w skórę, gdy nagle coś błysnęło i stworzenie padło na ziemię. Jakaś osoba do mnie podbiegła. Przypominała mi kogoś, ale nie byłam pewna kogo. Po chwili odpłynęłam.

4 komentarze:

  1. Już się domyślam kim będzie ten wybawiciel ^.^ czekałam z niecierpliwością na ten rozdział. Mam się czym najeść ×_× ;* czekam na kolejny xddd :* życzę weny :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bądź taka pewna kto to będzie :D :*
      Dziękuję :D ♥

      Usuń
  2. Ale super rozdział! Hogwart jak zawsze jest bardzo bezpieczną szkołą i nic po niej niebezpiecznego nie spaceruje (nie licząc Puszka, Trola, bazyliszka, atakujących kluczy, Voldka... no i długo by jeszcze wymieniać). Hermionka już się uczy ;) Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału :) I niech wena będzie z tobą :D
    Ps: Izabela, to ja jestem od zjadania rozdziałów ;3

    OdpowiedzUsuń